wtorek, 28 kwietnia 2015

Kasztan

"...gdzie by pani nie spojrzała jest źle w każdej dziedzinie..."
Poirytowana M. cytuje mi słowa zasłyszane w poczekalni.

Gdzie by pani nie spojrzała, droga pani, wszędzie znajdzie się trochę dobra i piękna.
Nie zobaczymy w lustrze uśmiechu, jeśli sami się najpierw nie uśmiechniemy. Jeśli jednak to zrobimy, lustro odwzajemni uśmiech, nawet jeśli będzie trochę popękane czy zabrudzone.


***

Brigitte Engerer wygrywa na fortepianie chopinowskie nokturny. Na zewnątrz wiosna chłodnym wiatrem trąca zielone gałęzie. Intensywnie żółte mlecze dzielnie starają się zastąpić słońce, dziś ukryte za chmurami. Za kuchennym oknem rozkwita mój kasztanowiec. Uśmiecham się do niego, a on do mnie. Life's beautiful, isn't it?

Przypomina mi się Kasztan Broniewskiego.
Ten, który stał przed lwowskim więzieniem.

Za oknem stał kasztan, i pąki pęczniały, 
choć śnieg na nich leżał puszysty i biały.
O świcie pochmurnym, o zmierzchu półsennym,
na lwowskiej ulicy pod murem więziennym
stał kasztan. Był marzec. Już śniegi topniały.

Jak często myślałem: nim wrócę do miasta,
już pewnie listowiem okryje się kasztan,
i pąki, sokami wezbrane, wystrzelą,
zabłysną, oślepią zielenią i bielą -
bo wiosna tak samo jak wolność narasta.

O wiosno... Kto walcząc uchodził spod gromu,
kto dom swój postradał i drogę do domu,
ten nie wie, co począć ze swoją rozpaczą,
i łzami się dławi, bo oczy nie płaczą,
i milczy - bo jakże to mówić i komu?

Więc kasztan, pieszczony codziennym spojrzeniem,
był świadkiem jedynym i stał pod więzieniem.
Ta przestrzeń niewielka od krat do gałęzi
trzymała i rozpacz i krzyk na uwięzi.
I była nadzieją. I była marzeniem.

(...)

A wiosna wdzierała się dalą błękitną
do oczu stęsknionych i moc nieuchwytną
sączyła w korzenie, gałęzie, pąkowie
kasztanu - aż nocą majową przed nowiem
spełniało się dzieło - to kasztan rozkwitnął!

(...)


poniedziałek, 27 kwietnia 2015

of course

Tell me something, Christopher - how shall I put this? Would you say you are content?*
- I am as I am. The world is as it is. My contentment or otherwise has very little do with 
  it, I think.
But don't you ever feel a sense of waste?
Of course.


*Dialog  z filmu Shadowlands, rozmowa Jacka Lewisa i Christophera Rileya.

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

cease to live

Usłyszane w podróży.
Do przemyślenia.

Niektórzy kończą życie w wieku dwudziestu paru lat, 
chociaż umierają dopiero po osiemdziesiątce.


niedziela, 19 kwietnia 2015

...? - zapytała czas

Spojrzenie wstecz,
na lata, które dzielą dziś od wtedy.

Czas odpowiedział
na niektóre tylko z pytań.
Niektóre powtórzył.
Postawił też nowe.

Czym byłoby życie bez pytań?
Dobrze jednak wiedzieć, dokąd się z nimi udawać.

Źródło: Internet

Wiara nie eliminuje pytań.
Ona po prostu wie, dokąd się z nimi udać.

Źródło: Internet

Nie staraj się rozpracować jutra,
dziękuj Bogu za dzisiaj.


środa, 15 kwietnia 2015

otwarte ramiona

Zakwitły magnolie.
Wiatr rozsiewa słodki zapach wiosny.
Pączkują wszystkie odcienie zieleni.

Codzienność jakby przyspiesza,
chociaż godziny długich, męczących dni
wloką się okropnie powoli do upragnionego wieczoru.

Wraz z zapadającym zmrokiem nasila się zmęczenie.
Uciekam więc tam, skąd pochodzi moja siła,
zawsze niezawodna pomoc...

...tam, gdzie odnajduję
ukojenie
spokój
pocieszenie
nowe siły
i tę słodką pewność,
że pomimo wszystko
życie jest tak piękne...

for KING & COUNTRY - "Shoulders"


Oczy moje wznoszę ku górom: Skąd nadejdzie mi pomoc?
Pomoc moja jest od Pana, Który uczynił niebo i ziemię.
Psalm 121:1-2

wtorek, 14 kwietnia 2015

the remains of the day


Złote impresje malowane ostatnimi promieniami słońca na murach starych kamienic. Umykające godziny prześlizgują się przez palce ciemniejącymi łunami zmierzchu. Gdy gaśnie dzień, w dłoniach zostają diamenty gwiazd. 
Ostatnie okruchy dnia…

czwartek, 9 kwietnia 2015

Spotkanie z hipopotamem

Natura czasami drwi sobie z ustaleń kalendarza. 
Tej wiosny więc mięliśmy całkiem piękną zimę.
I białe Święta.



Aura, choć zachwycająca, skłoniła nas jednak do wyruszenia w podróż 
w poszukiwaniu jakiś cieplejszych klimatów... 



Wyruszyliśmy więc na północ, wprost do... Afryki...


...zaś gwoli ścisłości do nowo otwartego AFRYKARIUM we wrocławskim zoo.



Mamusiu! ziobać! jybki!!... na obiadek... ;)
Pewnemu maluchowi na widok akwariów pełnych pływającej fauny 
na myśl od razu przyszły fantazje kulinarne :))





Moje serce skradły hipopotamy. 
Jeden nawet się pofatygował i przypłynął aż do samej szyby. 
Wielkie toto jak stodoła, a z jaką gracją się w tej wodzie porusza!



Czyż nie uroczy?...



Błogie, rozkoszne lenistwo i istna...
hakuna matata ;)











Ten powyżej to Kowalski.
Informator: ekspert od pingwinów z Madagaskaru 
ze zdjęcia poniżej.





Błękit oceanu, błękit nieba...
tak odmienne, tak piękne...


Wróciliśmy już wiosną :)