niedziela, 13 listopada 2016

London (part 2)

Zapraszam na dalszą część londyńskiej przechadzki. Mamy do wyboru różne środki lokomocji ... (Czyż on nie jest uroczy?)


Proponowałabym jednak zrobić użytek z własnych nóg - dla zdrowia, urody i kondycji, a przede wszystkim dlatego, że można na nich zawędrować w urocze zaułki, niedostępne dla transportu publicznego... Let's go, follow me! :)


Przechadzajmy się powoli, niespiesznie, rozglądając się uważnie na boki (i w górę!) i zachwycając się architekturą. Naprawdę jest czym!


 


Dajmy się poprowadzić labiryntowi uliczek i ulic, na których, bywa, rozgrywają się sceny jak z filmu...



Lubię wędrować uliczkami "mało turystycznymi", napotkanymi przypadkowo, odnajdywać miejsca, których próżno szukać w przewodnikach. Ale równie chętnie odwiedzam (nawet po raz kolejny) te znane z pocztówek. 
How do you do, Admiral Nelson?

 


W którymś momencie, między zachwytem a oczarowaniem, wkrada się zmęczenie. Dobrze więc zrobić sobie chwilę przerwy, tym bardziej że zbliża się już pora na lunch. Wejdziemy?

A cup of tea, please! 

A jutro zapraszam na ciąg dalszy: angielski lunch, przejażdżkę metrem (najstarszym na świecie!), spacer po parku i zawierane w nim znajomości oraz... świąteczne klimaty. Please feel invited.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz