poniedziałek, 27 lutego 2017

quotes

Od ponad dekady kolekcjonuję cytaty, sentencje, mądre zdania i ważne słowa.
Te, które znajdują się poniżej, towarzyszą mi przez ostatnie miesiące.
Może dla kogoś jeszcze będą inspiracją.
A piwonie zeszłoroczne, krakowskie.
Kwitną nieustannie w pamięci mojej i mojego komputera.


Nie chodzi o to, bym znalazła się w innych okolicznościach,
lecz aby był we mnie Chrystus; w tym tkwi sekret.


Będziemy wielbić Go za wszystko, co było
i ufać Mu we wszystkim, co ma nadejść.


Gdziekolwiek jesteś, bądź tam całym sobą.
Przeżywaj w pełni każdą sytuację, co do której jesteś przekonany,
że jest wolą Bożą.


Nie pozwólmy, by nasze tęsknoty zabiły smak teraźniejszości.


Dzisiaj jest dniem, za który jesteśmy odpowiedzialni.
Jutro nadal należy do Boga.


Możesz się martwić, możesz ufać Bogu.
Ale nie możesz robić tych dwóch rzeczy jednocześnie.


Jedyny czas, w którym żyjemy jest teraz.


Człowiek ma dwa życia, a to drugie zaczyna się w chwili,
kiedy pojmie, że ma tylko jedno.


Żyjemy tylko raz, ale jeśli robimy to właściwie to raz wystarczy.

 
Szczęście nie jest celem...
to raczej produkt uboczny dobrze przeżywanego życia.


Wtedy poznasz, że Ja jestem Pan i że nie zawiodą się ci,
którzy we mnie pokładają nadzieję.


Będę wyczekiwał Pana i w Nim będę pokładał nadzieję.


Nie wszyscy, którzy wędrują są zagubieni...


1. Elisabeth Elliot The secret is not me in different circumstances, but Christ in me. 2. Cytat od mojej Eileen We will praise Him for all that is past, and trust Him for all that's to come. 3. Jim Elliot Wherever you are, be all there! Live to the hilt every situation you believe to be the will of God. 4. Jim Elliot Let not our longing slay the appetite of our living. 5. Elisabeth Elliot It is today for which we are responsible. God still owns tomorrow. 6.-8. oraz 10. Autorzy nieznani 9. Eleanor Roosevelt Happiness is not a goal... it's a by-product of a life well lived. 11. księga Izajasza 49:23 12. księga Izajasza 8:17
13. J.R.R.Tolkien Not all those who wander are lost.

niedziela, 26 lutego 2017

W linii metra Piccadilly

W linii metra Piccadilly, dokładnie między 
stacjami Wood Green i Turnpike Lane,
przypomniał mi się ten wiersz Barańczaka. 
Pod nogami leżała torba z zakupami.

Jeżeli porcelana to wyłącznie taka
Której nie żal pod butem tragarza lub gąsienicą czołgu,
Jeżeli fotel, to niezbyt wygodny, tak aby
Nie było przykro podnieść się i odejść;
Jeżeli odzież, to tyle, ile można unieść w walizce,
Jeżeli książki, to te, które można unieść w pamięci,
Jeżeli plany, to takie, by można o nich zapomnieć
gdy nadejdzie czas następnej przeprowadzki
na inną ulicę, kontynent, etap dziejowy
lub świat

Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?



sobota, 25 lutego 2017

pierwsze zwiastuny wiosny

Po wczorajszej wichurze dzisiaj już piękne słońce.
Zaś w zeszłym tygodniu, w parku, znalazłam pierwsze zwiastuny wiosny.
Już jakiś czas temu pokazały się krokusy i przebiśniegi, powoli rozwijają się żonkile.
Zakwitły nawet przepiękne kwiaty przypominające piwonie.
Wiosno, przybywaj!












wtorek, 21 lutego 2017

favourite days

Dni ulubione.
Te, w które jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem.
A nie było nigdy szczęśliwszej kobiety niż ta, 
która swoje szczęście odnalazła w Chrystusie.
I nie ma większego znaczenia, 
że dziś oprócz piwnicy pływała również kuchnia.

Dobrze mi być tu, gdzie jestem.
Tak bardzo, wspaniały Boże, dziękuję.


poniedziałek, 20 lutego 2017

Monday

Taką zachęcającą reklamę minęłam w któryś z niedzielnych wieczorów na Baker Street. 

 Szybko! Wszyscy do tej restauracji! Poniedziałek nas tu nie znajdzie.

Niestety to tak nie działa. Poniedziałek znalazł nie tylko mnie, ale także... zalaną piwnicę.
Pięć centymetrów wody...

Zmartwiona, w niewesołym nastroju, przypomniałam sobie pewne zdanie, które przeczytałam jesienią. 
The secret is not me in different circumstances, but Christ in me*
czyli nie chodzi o to, bym znalazła się w innych okolicznościach, ale aby był we mnie Chrystus; w tym tkwi sekret. Pomyślałam sobie o różnych innych kłopotach, które dzisiaj są już tylko wspomnieniem, problemach, które Pan Bóg rozwiązał… I przestałam się martwić. W gruncie rzeczy przez resztę dnia dopisywał mi całkiem dobry humor. A wieczorem towarzyszyła ta pieśń:


* Jeśli się nie mylę były to słowa Elisabeth Elliot zacytowane przez Tima Kellera.

niedziela, 19 lutego 2017

British Museum

Jeśli chodzi o pasjonatów starożytności, British Museum powinno być punktem obowiązkowym na liście londyńskich atrakcji do odwiedzenia. Wspaniały, potężny gmach, a w nim zbiór liczący około 8 milionów obiektów! To tak, jakby jeden obiekt na jednego Londyńczyka. ;-) 

 










 




wtorek, 14 lutego 2017

Polski Londyn

Gdy moja znajoma wyjechała jako misjonarka do Afryki, po raz pierwszy zadałam sobie pytanie, co tak naprawdę znaczy fakt, że jestem Europejką. Tutaj, w Londynie, zaczęłam zastanawiać się nad tym, co tak naprawdę znaczy fakt, że jestem Polką. Miejsce, które odwiedziłam w zeszłym tygodniu, sprzyjało takim rozmyślaniom.


Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego znajdujący się w dzielnicy South Kensington (pięć minut piechotą od Science Museum) poświęcone są głównie pamięci Wojska Polskiego, pełne licznych pamiątek, o których więcej poniżej. Z historią Instytutu i Muzeum można zapoznać się tutaj.


Początki Instytutu wiążą się z przekazaniem przez generałową Helenę Sikorską pamiątek po mężu. Poniżej biurko generała. W zbiorach Muzeum znajduje się także mundur, który Władysław Sikorski miał na sobie w chwili katastrofy. 




Pamiątki po polskich lotnikach służących w RAFie.



Sala poświęcona m.in. generałowi Andersowi.





Gablotka z pamiątkami po Edwardzie Raczyńskim - Ambasadorze RP w Londynie (1934-1945),
a później Prezydencie RP na uchodźctwie (1979-1986).



Poniższy dokument zawiera pamiątkę po osobie, może nie bezpośrednio związanej z polskim wojskiem, ale...


...to, proszę Państwa, podpis Napoleona.


Głos wieszcza, czyli...
Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie.
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie...





Husaria... 




W 1939 roku jeden z polskich statków wojennych schronił się w Tallinie, który teoretycznie był portem neutralnym. W praktyce jednak nie był, Polakom odebrano wszystkie dokumenty i mapy, a więc de facto uwięziono ich w porcie. Cóż, Polacy jednak nie poddają się tak szybko. Jeden z oficerów z pamięci odtworzył i narysował mapę Morza Bałtyckiego i Północnego, okręt wymknął się z portu i bezpiecznie dotarł do Szkocji (przez te wszystkie duńskie cieśniny, blisko Rzeszy, w czasie wojny!). Przypomina mi to historie opisane przez Arkadego Fiedlera w książce „Dziękuję ci, kapitanie” o tym, jak alianckie statki po upadku Francji w 1940 roku zostały uwięzione w portach francuskich kolonii w Afryce Zachodniej. Ku ogromnemu zdumieniu Brytyjczyków, w przeciągu kilku dni chyba siedem czy osiem polskich statków wymknęło się z tych pilnie strzeżonych przecież portów, w których nadal tkwiły inne unieruchomione statki alianckie… Faktycznie, my Polacy możemy się chyba poszczycić fantazją, odwagą i brawurą, szkoda tylko, że brakuje nam zdyscyplinowania i paru innych cech, które na pewno by się nam przydały.
Poniżej wspomniana mapa (niestety niezbyt dobrze widoczna).



Flaga spod Monte Cassino.
Ta, która zatrzepotała na ruinach klasztoru po zdobyciu wzgórza.
Nosząca jeszcze tamten bitewny pył, bo nieprana od 1944 roku.


Muzeum w swoich zbiorach posiada kilkadziesiąt sztandarów.


Powstańczy list z 1944 roku.










Wojtek nie był jedynym niedźwiedziem towarzyszącym polskim oddziałom. Prawdopodobnie jednak był jedynym, który uzyskał status żołnierza. Gdy przygotowywano się do desantu we Włoszech, padł rozkaz, że wszystkie zwierzęta-maskotki mają pozostać w Afryce Północnej. Żołnierze z 2 Korpusu Polskiego oświadczyli, że nie będą mogli dobrze bić się bez Wojtka. Niedźwiedziowi przyznano stopień kaprala. Brał udział w bitwie pod Monte Cassino.


Zwierzęta-maskotki z pewnością ubarwiały i rozweselały twardą żołnierską codzienność, ale bywały też kłopotliwe. W transporcie, na przykład. Cóż... i z tym jakoś sobie radzono... :)



Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego
20 Prince’s Gate, London SW7 1PT