czwartek, 19 maja 2016

bez, czyli Słonimski

Jeśli bez to zawsze Słonimski.
Oczarowanie trwa już tyle lat.
I chyba pozostanie na zawsze.



Gdy cię spotkałem raz pierwszy
mokre pachniały kasztany
zbyt długo mi w oczy patrzyłaś
ogromnie byłem zmieszany


Pod mokre płaty gałęzi
szedłem za tobą w krok
serce me trzymał w uwięzi
twój fiołkowy wzrok


Dawno zużyte słowa
wróciły do  mnie znów
i zrozumiałem od nowa
znaczenie prostych słów


I tak się jakoś stało
że bez tak pachniał jak bez
i słowo pachnieć pachniało
i łzy były pełne łez


Tęsknota słowo zużyte
otwarło mi swoją dal
jak różne są rzeczy ukryte
w króciutkim wyrazie: żal


4 komentarze:

  1. Świetny post! Niesamowicie się czyta ten, tak dobrze znany wiersz, przeplatany zdjęciami bzu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? :) A w dodatku dla mnie "bez Słonimski" jest dokładnie takiego koloru.

      Usuń
  2. Bez cudny bez dwóch zdań, ale w tym wierszu cieszy mnie bardzo wspomnienie zapachu mokrych kasztanów, którego się nie da kupić za kilka złotych na targu i wstawić do wazonu.

    Zdjęcia jak zwykle genialne, nudna się już robię z tymi moimi zachwytami, wiem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale nie, wprost przeciwnie: mnie, Donno L., z każdym Twoim zachwytem coraz milej, więc wiesz... nie musisz się krępować ;) (Obawiam się, że próżność to otchłań bez dna...)

      Usuń