wtorek, 25 października 2016

Pani do poezji

Tak, tak... tak, Januszku... yhmm... tak, tak... Januszku, muszę kończyć, bo mam tu panią do poezji...
Ostatnie zdanie wypowiedziane było, jak mi się wydawało, odrobinę poufałym tonem. "Mam tu panią do poezji...  a ty wiesz, Januszku, że w dzisiejszych czasach to nie tak często oglądany okaz..."

Panią do poezji byłam ja. Rozmówcą przesympatyczny pan antykwariusz, który chwilę wcześniej, pakując wybrane przeze mnie tomiki, wyznał ze smutkiem:
- Wie pani, trochę przykro mówić, ale dzisiaj już prawie nikt nie pyta o Słonimskiego...

Zapytałam. Właśnie w tym celu odwiedziłam przecież ten antykwariat. Razem przeszukaliśmy "frontową linię" wystawionych książek w dziale poezja, dogrzebaliśmy się do stert leżących za nimi. Znaleźliśmy Słonimskiego. W liczbie sztuk trzech. Wzięłam wszystkich. Sama nie wiem, czy bardziej z sympatii czy z litości.



Dobrze pamiętam pierwsze spotkanie. Na początku był bowiem Żal, który zachwycił mnie już w szkole podstawowej. Jeden z wierszy, które do dziś deklamuję z pamięci. 

Pamiętam też, jak na lekcji polskiego w liceum czytaliśmy Credo. Pamiętam wypieki na twarzy, przyspieszone tętno. Czułam ten wiersz. Rozumiałam nawiązania, wyraźnie słyszałam intertekstualne echa.



A później wypożyczyłam tomik z biblioteki. Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że przepisywanie lub kserowanie wierszy nie ma sensu, muszę je sobie kupić. I tak znalazłam się w antykwariacie na Krupniczej, gdzie sympatyczny pan antykwariusz przerwał rozmowę z Januszkiem, ponieważ miał tam akurat panią do poezji. Spodobało mi się to określenie. Dlaczego nie? Niektórzy przecież lubią poezję.


Cieszę się więc bardzo, że Słonimski dołączył do doborowego towarzystwa w moim zbiorze poezji. Zwłaszcza, że ostatnio tak często wraca do mnie puenta jego Dokumentu z epoki...

Girlsy z białym niedźwiedziem tańczą na Alasce.
Mister Dupson przeskoczył przez pięć beczek z winem.
Cała rodzina, nawet niania w masce.
Trzyletni chłopczyk - a już z karabinem.

Nowy pancernik wypływa ze stoczni.
Zboże się pali, kawa w morze leci.
W przyszłości, gdy się taki obraz uwidoczni,
Bardzo proszę pamiętać, że ja byłem przeciw.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz