środa, 15 stycznia 2014

365 pralinek

Nowy rok jest niby "kalendarz adwentowy" - 365 okienek, które będzie się otwierać jedno po drugim. Z ciekawością, nie wiedząc, co się  kryje w środku.

Tak niedawno sobie myślałam.
Myślałam, stojąc u progu Nowego Roku.
Stojąc u progu nowego roku 2013.

Z zaciekawieniem patrzyłam wprzód, zastanawiając się, co znajdę w kolejnych okienkach dni.
Co przyniosą? Jakie będą?...
Trochę zniecierpliwiona, by się już dowiedzieć.
Ledwo zdążyłam mrugnąć kilka razy oczyma, oddechów kilka wykonać, a tu ani się obejrzałam i znów stanęłam na progu Nowego Roku.

Nowego roku 2014.
I znów czuję się tak, jakbym miała przed sobą pudełko czekoladek.
Każda pralinka w osobnym okienku.
365 okienek.
Chociaż... Tak naprawdę nie wiem, ile tych okienek będzie. Załóżmy, że jednak 365.
Każdego poranka otwieram jedno. Zaciekawiona.
Zdarza się tak, że smak jakiejś czekoladki nie przypadnie nam do gustu. A jednak jest ona wciąż pralinką.
I pomimo tych "nietrafionych" smaków, pudełko czekoladek jest wciąż czymś, co sprawia przyjemność, co cieszy. Zwłaszcza, gdy otrzymaliśmy je jako prezent.

Na początku roku niektórzy robią postanowienia. Inni snują marzenia. Planują.
W moich myślach od dwóch tygodni odbija się echem pewien werset z Księgi Psalmów:

 "Naucz nas [Boże] liczyć dni nasze, 
abyśmy posiedli mądre serca!" 
Ps.90,12


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz