Dzień zwyczajny-nadzwyczajny, bo z jednej strony pranie zrobione i sprzątanie,
a z drugiej bukiet przysłany pocztą kwiatową...
Jedna wiadomość przypomniała mi fragment z dziesiątego rozdziału Ewangelii Jana:
Ja przyszedłem, aby moje owce miały życie i to życie w pełni.
Ja jestem dobrym paterzem. Dobry pasterz poświęca swoje życie za owce. (...)
Moje owce są mi posłuszne. Ja je znam, a one podążają za mną.
Ja też daję im życie wieczne i nigdy nie zginą, ani nikt nie wyrwie ich z mojej ręki.
Mój Ojciec, który jest większy od wszystkich, dał Mi je i nikt nie może ich wyrwać z ręki Ojca. Ja i Ojciec jedno jesteśmy.
Ew. Jana 10,10-11;27-30
Słowa te natomiast skojarzyły mi się z Psalmem 23.
I tak sobie myślałam o tych wszystkich zielonych pastwiskach i spokojnych wodach.
O duszy pokrzepieniach i ścieżkach sprawiedliwości.
O ciemnych dolinach, podczas przechodzenia których Bóg wypełniał serce i myśli cudownych pokojem.
Pokojem, który przewyższa wszelki rozum.
O obfitych błogosławieństwach oraz dobroci i łasce.
I o obietnicy, że kiedy skończy się ten etap tutaj,
zamieszkam w domu Pana przez długie dni...
Z każdą myślą wzrastała wdzięczność.
Za życie. Za zbawienie. Za łaskę. Za miłość.
Za zdrowie. Za cudowną rodzinę i przyjaciół.
Za... za... za...
Tak bardzo Ci Ojcze dziękuję.
Życie jest piękne.
Po prostu o rok mądrzejsza.
O jeden rok pięknych wspomnień i cennych doświadczeń bogatsza.
Z tą nową sztuką bagażu wyruszam w dalszą podróż.
It's just the first day of another 365-day journey around the Sun.
I'm gonna enjoy the trip :)
You're right - appreciate the journey and enjoy it! :)
OdpowiedzUsuń