Natura czasami drwi sobie z ustaleń kalendarza.
Tej wiosny więc mięliśmy całkiem piękną zimę.
I białe Święta.
Aura, choć zachwycająca, skłoniła nas jednak do wyruszenia w podróż
w poszukiwaniu jakiś cieplejszych klimatów...
Wyruszyliśmy więc na północ, wprost do... Afryki...
...zaś gwoli ścisłości do nowo otwartego AFRYKARIUM we wrocławskim zoo.
Mamusiu! ziobać! jybki!!... na obiadek... ;)
Pewnemu maluchowi na widok akwariów pełnych pływającej fauny
na myśl od razu przyszły fantazje kulinarne :))
Moje serce skradły hipopotamy.
Jeden nawet się pofatygował i przypłynął aż do samej szyby.
Wielkie toto jak stodoła, a z jaką gracją się w tej wodzie porusza!
Czyż nie uroczy?...
Błogie, rozkoszne lenistwo i istna...
hakuna matata ;)
Ten powyżej to Kowalski.
Informator: ekspert od pingwinów z Madagaskaru
ze zdjęcia poniżej.
Błękit oceanu, błękit nieba...
tak odmienne, tak piękne...
Wróciliśmy już wiosną :)
Cóż, zima spłatała nam figla, więc trzeba było poszukać afrykańskich kilmatów i przywieźć trochę ciepła i słońca, aby wiosna była wiosną ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
N.
:)
Usuń