sobota, 31 maja 2014

...czasem drzwi zamknięte, lecz otwarte okno...


...odetchnij popatrz
spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju...
Jan Twardowski

piątek, 30 maja 2014

Szukając ukojenia

Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, 
a Ja wam dam ukojenie. 
Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, 
że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. 
Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie. 
Ew.Mat. 11,28-30

"Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni..." Tak proste wezwanie... Odnośnik w przekładzie Biblii Warszawskiej odsyła do księgi Jeremiasza, gdzie zawarte są słowa pięknej obietnicy.

Gdyż pokrzepię duszę umęczoną i nasycę każdą duszę zgłodniałą. 
Ks. Jer. 31,25

Została ona skierowana do Izraela, ale wypowiedź Chrystusa pokazuje, że Boże pragnienie, by dać człowiekowi ukojenie odnosi się nie tylko do Narodu Wybranego.
W Bogu umęczona dusza odnajduje spokój i ukojenie, odpoczynek i spełnienie. Pragnienie zgłodniałej duszy zostaje zaspokojone.

"Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych." Słowo "jarzmo" być może nie kojarzy się zbyt przyjemnie, a "lekkie brzemię" zakrawa na oksymoron. Ktoś mógłby się tu oburzyć: "Jak to, Jezus wzywa  o b c i ą ż o n y c h, by jeszcze nałożyć na nich jakiś ciężar?!" Słowa Chrystusa wyjaśnia jednak w bardzo jasny sposób apostoł Jan w swoim pierwszym liście:

Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, 
że się przestrzega przykazań Jego, 
a przykazania Jego nie są uciążliwe. 
I Jan. 5,3


"Posłuszeństwo jest właściwym stanem rozumnej duszy." Montaigne 
Tak więc, rozumna dusza szukająca ukojenia, może je znaleźć jedynie w swoim Stwórcy. Odnajdzie je w posłuszeństwie i miłości. Miłości, która sprawia, że posłuszeństwo staje się bardzo miłym i lekkim "brzemieniem".


czwartek, 29 maja 2014

The day came...


''And the day came 
when the risk to remain tight in a bud was more painful 
than the risk it took to blossom.''


środa, 21 maja 2014

a set-apart woman

Being a set-apart woman doesn’t mean being perfect.
 It means becoming dependent upon the only One who is. 
– Leslie Ludy


sobota, 17 maja 2014

żółto-zielono-błękitne


Za oknem deszcz, a na zdjęciach wspomnienie cieplejszych dni.
Czuły dotyk promieni słońca i miękkość żółto-zielonych pól.
Błękit nieba i zachwycające pejzaże chmur.
Słodki zapach rzepaku.
Śpiew skowronka wysoko nad polami.
Ciepły wiatr rozwiewający włosy.
I myśl jak wspaniałym, wrażliwym na piękno artystą jest Stwórca.












piątek, 16 maja 2014

...reszta jest sprawą skrzydeł

" (...) Czyż nie jest to oczywiste, że zadaniem każdego człowieka (człowieka, a nie królika!) jest próbować dojść do prawdy, a potem poświęcić całą energię służbie na rzecz tego olbrzymiego sekretu lub demaskowaniu i niszczeniu tego gigantycznego oszustwa? Czyż mając przed sobą taki problem można rzeczywiście pogrążyć się całkowicie w swoim błogim „rozwoju moralnym”?

Tak więc chrześcijaństwo przyniesie ci dobro – dużo więcej dobra niż go kiedykolwiek chciałeś czy spodziewałeś się. A pierwsze dobro, jakie ci przyniesie, to to, że wbije ci do głowy (nie będzie to dla ciebie przyjemne!), iż to, co dotychczas nazywałeś „dobrem” – wszystko to o „przyzwoitym życiu” i „byciu miłym” – nie jest w żadnym razie tą wspaniałą i największej wagi sprawą, za jaką ją miałeś. Nauczy cię ono, że w rzeczywistości nie możesz być „dobry” (a w każdym razie nie przez dwadzieścia cztery godziny) opierając się na swoich własnych wysiłkach moralnych. A potem nauczy cię, że nawet gdybyś był taki „dobry”, to ciągle nie osiągnąłbyś celu, dla którego zostałeś stworzony. Życie nie kończy się na zwykłej m o r a l n o ś c i. Zostałeś stworzony do czegoś zupełnie innego. J.S. Mill i Konfucjusz (Sokrates był dużo bliżej rzeczywistości) po prostu nie wiedzieli, na czym polega życie. Ci ludzie, którzy nie przestają pytać, czy nie mogą wieść przyzwoitego życia bez Chrystusa, nie wiedzą na czym życie polega; gdyby wiedzieli, oczywiste byłoby dla nich, że „przyzwoite życie” jest tylko czymś mechanicznym w porównaniu z tym, do czego my, ludzie, istotnie zostaliśmy stworzeni. Moralność jest niezbędna; ale Boże Życie, które samo się nam ofiarowuje i które wzywa nas, abyśmy byli bogami, przeznacza dla nas coś, co wchłonie moralność. Trzeba nas przetworzyć na nowo. Cały królik musi w nas zniknąć – zarówno ten zatroskany, sumienny, etyczny królik, jak i ten tchórzliwy i zmysłowy. Będziemy krwawić i lamentować, kiedy pełnymi garściami wypadać z nas będzie futro; a potem niespodziewanie znajdziemy pod tym wszystkim coś, czego jeszcze dotąd sobie nie wyobrażaliśmy: prawdziwego człowieka, wiecznie młodego boga, Syna Bożego, silnego, promieniującego, mądrego, pięknego i przepełnionego radością.

„Gdy przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe.” (1 Kor 13,10) Idea osiągnięcia „uczciwego życia” bez Chrystusa oparta jest na podwójnym błędzie. Po pierwsze, jest to nie do zrobienia, a po drugie, wyznaczając uczciwe życie jako ostateczny cel gubi się samą istotę egzystencji. Moralność jest górą, której nie da się zdobyć tylko za pomocą samodzielnych wysiłków, a gdyby udało się tego dokonać to tylko po to, by stracić życie w lodach szczytu i nie nadającym się do oddychania powietrzu z powodu braku skrzydeł, których wymaga dalszy ciąg tej podróży. Dopiero s t a m t ą d bowiem rozpoczyna się prawdziwa wspinaczka. Na nic już tu liny i czekany, reszta jest sprawą skrzydeł."

[C.S. Lewis, fragment "Człowiek czy królik?"]



środa, 14 maja 2014

"Powstanie Warszawskie"

"My wpatrzeni, zasłuchani 
tak współcześni aż do granic 
w ciemnym kinie, po kryjomu 
ocieramy łzę..."


Ten film ogląda się inaczej.
Ze świadomością, że to jednak non-fiction.
Płonące, walące się domy nie są tylko częścią filmowej scenografii.
Krew nie jest specjalnie spreparowaną mazią, którą zmyje się później płynem do demakijażu.
Zwłoki pod gruzami nie wstaną po nakręceniu ujęcia. Nie są też manekinem.

Piękne, zabytkowe kamienice oświetlone starannie ciepłym blaskiem lamp.
Wieczór spokojny, choć ulice miasta wciąż tętnią życiem. 
Jest godzina dwudziesta pierwsza, a turyści wciąż ze spokojem oglądają pamiątki w otwartym jeszcze o tej porze sklepie.
Ja sama kupuję od sympatycznej, starszej pani stojącej na rogu bukiecik cudownie pachnących konwalii.
W mojej rzeczywistości...
Odgłos nadlatującego samolotu nie wywołuje lęku. Nie wyglądam z trwogą przez okno, by sprawdzić wymalowane na nim oznaczenia.
Spokojnie nalewam herbatę, wiedząc, że leci on po prostu na pobliskie lotnisko, by tam wysadzić pasażerów.
Nie będzie nic zrzucał. Nie będzie zrzucał bomb.
Nie w mojej rzeczywistości.
Nie w mojej czasoprzestrzeni.
Przynajmniej nie dziś.

Mój Boże, tak bardzo jestem Ci wdzięczna za tę moją rzeczywistość, w której nie słychać strzałów na ulicach; w której samoloty wożą pasażerów, a nie ładunki wybuchowe; za to moje zwyczajne, czasami może nawet trącające rutyną, spokojne dzisiaj w bezpiecznym wolnym kraju...

wtorek, 13 maja 2014

...bez tak pachniał jak bez...


...I tak się jakoś stało,
że bez tak pachniał jak bez
i słowo pachnieć pachniało
i łzy były pełne łez...

 Antoni Słonimski "Żal"


poniedziałek, 12 maja 2014

Alma Mater

 Universitas Jagellonica Cracoviensis
12 maja 1364 - 12 maja 2014

Happy Birthday, Staruszko! ;)

czwartek, 8 maja 2014

Plac Studzińskiego

"Jako romantyczny Celt sądzę, 
iż Kraków powinien należeć do Celtów."
Norman Davies

Cóż, troszkę bym polemizowała... 



środa, 7 maja 2014

October baby

Film o miłości.
Chociaż wcale nie typowa love story.
Bo są w nim pokazane miłości różne.
O przebaczeniu i poszukiwaniu siebie.
O emocjach różnych i relacjach.


Kiedy pokazują się napisy końcowe z wielu refleksji na pierwszy plan wysuwa się właśnie ta. Dotycząca relacji, o której niedawno myślałam.
Bo ja przecież wiem, że gdyby coś się wydarzyło i zadzwoniłabym w środku nocy, 
On wstałby i przyjechał do mnie na drugi koniec Polski. 
Na drugi koniec świata pewnie też.
Naprawdę niezwykła jest miłość ojców do córek.

poniedziałek, 5 maja 2014

Cenniejsza niż perły

Ania Shirley miała dylemat. Poważny.
Przedstawiła go Mateuszowi Cuthbertowi w drodze na Zielone Wzgórze.

"Gdyby mógł pan dokonać wyboru, wolałby pan być niebiańsko piękny, błyskotliwie inteligentny czy anielsko dobry?"

Niełatwo wybrać spośród tych trzech...
A jednak trzeba przecież określić kim chciałoby się być.

Droga panno Shirley, czy nie wystarczyłoby być po prostu eshet chayil...?


Dzielna kobieta 
- trudno o taką - 
jej wartość przewyższa perły. 
(Przyp. 31,10)

czwartek, 1 maja 2014

The thing is

Chodzi przecież o to, by w każdej trudności dostrzegać możliwości, 
a nie trudności w każdej możliwości.