Spokój serca
Leopold Staff
Wstanę w poranek blady, gdy w niebie perłowem
Przez mgły lśnić będzie słońce jak opal półsenny.
Pragnienie u krynicy ugaszę studziennej
I pójdę w pole ścieżką, z sercem jakby nowem.
Spotkanie wędrowca uczczę dobrym słowem,
Kamień usunę z drogi przechodniów codziennej
I odwiązany róży krzew wysokopienny
Przytwierdzę znów do pala zwiędłym łykiem płowem.
I krocząc w świetle białym pod siny pas boru,
Stanę czasem, by spojrzeć na jaszczurkę zwinną
Lub na ptaki płynące za chmurą w dal nieba.
I z myślą, że daleko jeszcze do wieczoru,
Ku zachodowi będę iść z duszą dziękczynną,
Spokojny, jakbym wiedział już, jak żyć potrzeba.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz