- A ja chciałabym tylko móc sobie pójść do sklepu i do kościoła - usłyszała w odpowiedzi
Pół wieku różnicy i tak odmienne marzenia.
To, co dla jednej z nich było zwyczajnym elementem codzienności, dla drugiej było już wyzwaniem.
A ona przecież mogła latać do sklepu kilka razy dziennie, zaś wyjście do kościoła nie stanowiło problemu, bez względu nawet na pogodę.
Pragnęła podróżować i śniła o górskich szlakach, które przemierzy. W myślach wytyczała trasy pieszych i rowerowych wycieczek. Często chodziła na kilkukilometrowe spacery. Gdy trzeba było całkiem niezłym sprintem pędziła do tramwaju. Po cichu nawet marzyła, że jeszcze kiedyś w życiu przebiegnie maraton. Tak, planów i marzeń miała sporo, ale zwyczajnego wyjścia do sklepu jakoś nie brała w nich pod uwagę. Było przecież tak o c z y w i s t e!
Taken for granted.
Zamyśliła się. Nad tym otwartym atlasem. Nad usłyszanymi właśnie słowami i ich znaczeniem.
I po raz tysięczny już znów postanowiła.
Być bardziej uważną.
Dostrzegać.
Cuda. Te bardziej codzienne i mniej.
Każdą, nawet najmniejszą, łaskę za łaską.
I przystawać częściej. By podziękować.
Nie gubić w pędzie szarego dnia wdzięczności.
Chociażby za te właśnie zdrowe nogi, które niosą ją naprzód.
Bo kto powiedział, że jej się akurat one należały, a nie kółka inwalidzkiego wózka?
Źródło: Internet
"O Panie chcę dziękować Ci, za to żeś mnie obdarował, dałeś tak wspaniałe życie, dałeś tak wspaniały świat..."
Źródło: Internet
"Najtrudniejsze chwile przeżywa ateista wtedy, kiedy czuje się wdzięczny, a nie wie, komu dziękować." Clive Staples Lewis
Przede wszystkim była wdzięczna Bogu, że nie ma tego problemu! ;)
czytając zakręciła mi się łezka... ale i uśmiech zagościł na twarz, czytając puentę :)
OdpowiedzUsuń