sobota, 31 października 2015

krakowski październik

Była już jesień wrześniowa, wiedeńska.
Były jesienne kadry z Kotliny.
Czas na październikowy Kraków.
Albo krakowski październik, jak kto woli.
Na pożegnanie.








środa, 28 października 2015

Modlitwa

wypełnij treścią
nadchodzące dni
czynom nadaj sens
słowom znaczenie
serca radosnej pieśni
pozostaw milczenie

obudź świadomość
czasu ludzi i miejsc

niech oczy patrzą
jak trzeba uważnie
niech jasne będą sny
niech serce czasem boli
by rozumieć wyraźniej
niech leczą cierpienia
w ciszy poczęte łzy

mądrością wypełnij moje serce
bym miała odwagę dzisiaj być
miłość i wiara niech wiodą za ręce
i uczą mnie żyć

niedziela, 25 października 2015

The Book Fair

19. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie.
Masa książek, mało miejsca, mnóstwo ludzi.

I chłopiec w czerwonej kurtce,
dla którego cały zewnętrzny świat przestał istnieć.
Siedział na podłodze jednej z zatłoczonych alejek
i w ogóle nie przejmował się otaczającym go tłumem,
który na dobrą sprawę mógł go podeptać.

To musiała być naprawdę dobra książka.
Przyznam szczerze, że trochę mu zazdrościłam.


sobota, 24 października 2015

złota. polska. moja.

Usłyszałam kiedyś zarzut, że współczesna fotografia (nierzadko poddana obróbce)
jest swego rodzaju oszustwem, przekłamaniem.
To zależy. Od punktu widzenia.
Fotografia może być albo dokumentacją faktów, albo wspomnieniem.
Wspomnienia z samej swej natury są subiektywne.
Nieuczciwość występuje wtedy, gdy subiektywne wrażenia podaje się za obiektywne fakty. I wmawia sobie i innym, że właśnie taka, i tylko taka, jest rzeczywistość. 
Gdy zapomina się, że tak naprawdę to tylko jeden ze sposobów jej postrzegania.
Zdjęcia mogą być po prostu zapisem perspektywy, którą zobaczył fotograf. 
Momentem oglądanym z jego punktu widzenia, uchwyconym, zatrzymanym w kadrze.

Poniższe fotografie nie są reportażem. Są wspomnieniem. 
Mają jednak wiele wspólnego z obiektywną rzeczywistością. 


















środa, 21 października 2015

The second First Lady

"When he is wounded, I bleed," stwierdziła kiedyś Abigail Adams.

A w jednej z sal Białego Domu kazała rozwiesić sznurki na pranie. Uznała bowiem,
że bielizna prezydenta Stanów Zjednoczonych nie powinna być wystawiona na widok publiczny susząc się na dworze.

Oblicze Historii, które chyba lubię najbardziej.
Które najbardziej mnie fascynuje.
Ludzie. Życie. Codzienność.
Słowa i drobne zdarzenia przemilczane w podręcznikach.
Które nie zmieniały biegu wydarzeń, nie wpływały na losy świata.

Czy jednak na pewno?...

Źródło: Internet

sobota, 17 października 2015

kadry z podróży

Uwielbiam to uczucie, które towarzyszy mi, gdy w upalny, wakacyjny wieczór wjeżdżam z walizką na peron kolejowy, gdy zaraz mam wsiąść do pociągu, bo przede mną cudowna, długa, całonocna podróż. Oprócz duchoty letniej nocy i mało romantycznego, specyficznego zapachu dworca, czuję w powietrzu przede wszystkim zapach nowej przygody, drogi, podróży w nieznane - bo przecież nawet wtedy, gdy cel jest określony, nigdy nie wiemy, co zdarzy się po drodze oraz co kryją w sobie dni, którym właśnie wychodzimy naprzeciw.

Tak się szczęśliwie składa, że zaliczam się do pokolenia, które żyło jeszcze w czasach, kiedy jeździło się pociągami. To wyrażenie wiąże się z pewną historią. Moja przyjaciółka była raz opiekunką na wycieczce, podczas której dzieci oglądały ekspozycję starych parowozów oraz innych, nieco bardziej współczesnych pociągów. M. zaczęła rozmawiać z dziećmi o kolejach i podróżach i dowiedziała się, że niektóre z nich jeszcze nigdy w życiu nie jechały pociągiem! Inne raz albo dwa... Moja M zaczęła im więc opowiadać o swoich licznych podróżach pociągami, z których bardzo wiele odbyłyśmy razem. Jedna dziewczynka podsumowała jej opowieści stwierdzeniem: A bo ciocia żyła jeszcze w tych czasach, kiedy jeździło się pociągami... (Było to parę lat temu, M. nie miała wtedy jeszcze dwudziestu lat ;))

Szczęśliwie zaliczam się więc do pokolenia, które w kolekcji swoich wspomnień ma bardzo wiele podróży koleją, nierzadko zatłoczonymi pociągami, kiedy po kilka godzin stało się w korytarzu albo w nieznośnym upale siedziało w ośmioosobowym przedziale w dziesięć osób. Mam ogromny sentyment do tych wspomnień, do tamtych wakacyjnych wrażeń i przygód. Kolej tak naprawdę kocham od dziecka i jak na razie jestem w dalszym ciągu wierna tej miłości. Nie narzekam więc na PKP w myśl zasady "kocha się nie za coś, ale po mimo wszystko". A już wersją PKP Premium jestem zachwycona. N. się ze mnie śmieje, że siedmiogodzinna reklamowa indoktrynacja podczas podróży Pendolino z północy na południe odniosła u mnie bardzo pozytywny skutek ;)

Tegoroczne wakacje były niezwykle intensywne. Właściwie jak co roku od kilku lat. Ich główną atrakcją oprócz odwiedzanych miejsc były również wspaniałe podróże, które dostarczały mi mnóstwo radości, bo testowałam nowe sposoby podróżowania, a zdarzały się też niespodzianki, takie jak przejazd przez Malbork oraz Warszawa z okien pociągu. No i tak właściwie gdzieś tam po drodze zrobiłam ponad 5 tys. kilometrów.

Parę kadrów z podróży - garść wspomnień zaklętych w fotografiach...




    











czwartek, 15 października 2015

wakacyjne wspomnienia

Gdy robi się naprawdę zimno 
(w Krakowie nawet sypnęło już śniegiem), 
ogrzewam się wakacyjnymi wspomnieniami 
przywoływanymi przez fotografie.

Uświadamiam sobie, że podczas tegorocznego lata, 
trochę przypadkiem, udało mi się zrealizować 
trzy małe, podróżnicze marzenia.

Odwiedziłam Poznań i przeszłam się ulicą Roosevelta.
W Wiedniu spróbowałam Sachertorte.
Byłam na Helu, a więc stanęłam na początku Polski.

Oprócz tego jeszcze zwiedziłam Toruń - miasto piernika i Kopernika,
złożyłam wizytę Hochbergom w Pszczynie,
zakochałam się w rogalińskiej bibliotece podczas odwiedzin w pałacu Raczyńskich
oraz zakosztowałam wymuszonego falą upałów, ale przyjemnego dolce far niente,  
z widokiem na Beskid Śląski.

To było piękne, intensywne lato.
Tak bardzo dziękuję.