Gdy moja znajoma wyjechała jako misjonarka do Afryki, po raz pierwszy zadałam sobie pytanie, co tak naprawdę znaczy fakt, że jestem Europejką. Tutaj, w Londynie, zaczęłam zastanawiać się nad tym, co tak naprawdę znaczy fakt, że jestem Polką. Miejsce, które odwiedziłam w zeszłym tygodniu, sprzyjało takim rozmyślaniom.
Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego znajdujący się w dzielnicy South Kensington (pięć minut piechotą od Science Museum) poświęcone są głównie pamięci Wojska Polskiego, pełne licznych pamiątek, o których więcej poniżej. Z historią Instytutu i Muzeum można zapoznać się tutaj.
Początki Instytutu wiążą się z przekazaniem przez generałową Helenę Sikorską pamiątek po mężu. Poniżej biurko generała. W zbiorach Muzeum znajduje się także mundur, który Władysław Sikorski miał na sobie w chwili katastrofy.
Pamiątki po polskich lotnikach służących w RAFie.
Sala poświęcona m.in. generałowi Andersowi.
Gablotka z pamiątkami po Edwardzie Raczyńskim - Ambasadorze RP w Londynie (1934-1945),
a później Prezydencie RP na uchodźctwie (1979-1986).
a później Prezydencie RP na uchodźctwie (1979-1986).
Poniższy dokument zawiera pamiątkę po osobie, może nie bezpośrednio związanej z polskim wojskiem, ale...
...to, proszę Państwa, podpis Napoleona.
Głos wieszcza, czyli...
Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie.
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie...
Husaria...
W 1939 roku jeden z polskich statków wojennych schronił się w Tallinie, który teoretycznie był portem neutralnym. W praktyce jednak nie był, Polakom odebrano wszystkie dokumenty i mapy, a więc de facto uwięziono ich w porcie. Cóż, Polacy jednak nie poddają się tak szybko. Jeden z oficerów z pamięci odtworzył i narysował mapę Morza Bałtyckiego i Północnego, okręt wymknął się z portu i bezpiecznie dotarł do Szkocji (przez te wszystkie duńskie cieśniny, blisko Rzeszy, w czasie wojny!). Przypomina mi to historie opisane przez Arkadego Fiedlera w książce „Dziękuję ci, kapitanie” o tym, jak alianckie statki po upadku Francji w 1940 roku zostały uwięzione w portach francuskich kolonii w Afryce Zachodniej. Ku ogromnemu zdumieniu Brytyjczyków, w przeciągu kilku dni chyba siedem czy osiem polskich statków wymknęło się z tych pilnie strzeżonych przecież portów, w których nadal tkwiły inne unieruchomione statki alianckie… Faktycznie, my Polacy możemy się chyba poszczycić fantazją, odwagą i brawurą, szkoda tylko, że brakuje nam zdyscyplinowania i paru innych cech, które na pewno by się nam przydały.
Poniżej wspomniana mapa (niestety niezbyt dobrze widoczna).
Poniżej wspomniana mapa (niestety niezbyt dobrze widoczna).
Flaga spod Monte Cassino.
Ta, która zatrzepotała na ruinach klasztoru po zdobyciu wzgórza.
Nosząca jeszcze tamten bitewny pył, bo nieprana od 1944 roku.
Ta, która zatrzepotała na ruinach klasztoru po zdobyciu wzgórza.
Nosząca jeszcze tamten bitewny pył, bo nieprana od 1944 roku.
Muzeum w swoich zbiorach posiada kilkadziesiąt sztandarów.
Powstańczy list z 1944 roku.
Wojtek nie był jedynym niedźwiedziem towarzyszącym polskim oddziałom. Prawdopodobnie jednak był jedynym, który uzyskał status żołnierza. Gdy przygotowywano się do desantu we Włoszech, padł rozkaz, że wszystkie zwierzęta-maskotki mają pozostać w Afryce Północnej. Żołnierze z 2 Korpusu Polskiego oświadczyli, że nie będą mogli dobrze bić się bez Wojtka. Niedźwiedziowi przyznano stopień kaprala. Brał udział w bitwie pod Monte Cassino.
Zwierzęta-maskotki z pewnością ubarwiały i rozweselały twardą żołnierską codzienność, ale bywały też kłopotliwe. W transporcie, na przykład. Cóż... i z tym jakoś sobie radzono... :)
Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego
20 Prince’s Gate, London SW7 1PT
Co ciekawe (a raczej smutne) bardzo wielu Anglików nie wie ile zawdzięcza naszym Polskim pilotom...widzialam w tv sondę uliczną w Londynie - pytali przechodniów (oczywiście Brytyjczyków) co wiedzą o dywizjonie 303 i ogromnym wsparciu polskich lotników. Większość (chyba tylko jedna osoba miała jakąś wiedzę) była zdziwiona, że nasi lotnicy tak dzielnie walczyli na brytyjskim niebie...o ich wolność...
OdpowiedzUsuńNiestety tak jest. To smutne, ale mam nadzieję, że będzie się to zmieniać.
Usuń"Faktycznie, my Polacy możemy się chyba poszczycić fantazją, odwagą i brawurą, szkoda tylko, że brakuje nam zdyscyplinowania i paru innych cech, które na pewno by się nam przydały"... w czasie pokoju! ;)
OdpowiedzUsuńO yes! ;)
Usuń