wtorek, 5 września 2017

autumn leaves

O ile sobota jeszcze sprawiała wrażenie trwającego lata, o tyle niedziela nie pozostawiła już żadnych złudzeń. Do Londynu zawitała jesień. Zaciągnęła niebo chmurami raz po raz skrapiając miasto deszczem. Rzuciła na chodniki brązowe, opadłe liście. 
Spacerowałam rozkoszując się ich cudowną, szeleszczącą pod stopami muzyką i tańczącym z liśćmi wiatrem; upajającym zapachem jesieni w powietrzu. Uwielbiam!
Myślałam o tym, ile spokoju pojawia się w życiu, gdy człowiek nauczy się akceptować różne jego sezony. Takimi, jakimi są. Bez marudzenia i narzekania. Z wdzięcznością i dziękczynną modlitwą. Bo przycież wszystko ma swój czas i każda sprawa pod niebem ma swoją porę. Prawda Eklezjasto?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz