Na niej również panuje duży ruch,
z tym że poprzeczny, który zmusza mnie do slalomu.
To ślimaki przemieszczają się z jednej strony na drugą.
Po obu stronach szosy zielone jeszcze pola.
W oddali zaś, zasnute wilgotną mgłą, góry otaczające kotlinę.
A w powietrzu zapach deszczu.
Zatrzymuję samochód obok starego, drewnianego krzyża.
Wysiadam rozkoszując się myślą, że nie muszę się donikąd śpieszyć.
Oddycham głęboko, wdychając cudowny, rześki zapach
- zapach deszczu o zmierzchu...
A w duszy zaczyna mi grać pewien stary, piękny hymn...
Tak wyglądała dziś moja droga do domu.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz