Oczarowanie trwa już tyle lat.
I chyba pozostanie na zawsze.
Gdy cię spotkałem raz pierwszy
mokre pachniały kasztany
zbyt długo mi w oczy patrzyłaś
ogromnie byłem zmieszany
Pod mokre płaty gałęzi
szedłem za tobą w krok
serce me trzymał w uwięzi
twój fiołkowy wzrok
Dawno zużyte słowa
wróciły do mnie znów
i zrozumiałem od nowa
znaczenie prostych słów
I tak się jakoś stało
że bez tak pachniał jak bez
i słowo pachnieć pachniało
i łzy były pełne łez
Tęsknota słowo zużyte
otwarło mi swoją dal
jak różne są rzeczy ukryte
w króciutkim wyrazie: żal
Świetny post! Niesamowicie się czyta ten, tak dobrze znany wiersz, przeplatany zdjęciami bzu :)
OdpowiedzUsuńPrawda? :) A w dodatku dla mnie "bez Słonimski" jest dokładnie takiego koloru.
UsuńBez cudny bez dwóch zdań, ale w tym wierszu cieszy mnie bardzo wspomnienie zapachu mokrych kasztanów, którego się nie da kupić za kilka złotych na targu i wstawić do wazonu.
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zwykle genialne, nudna się już robię z tymi moimi zachwytami, wiem :P
Wcale nie, wprost przeciwnie: mnie, Donno L., z każdym Twoim zachwytem coraz milej, więc wiesz... nie musisz się krępować ;) (Obawiam się, że próżność to otchłań bez dna...)
Usuń